Kapitał myśli

To aktualne zdjęcie z największej berlińskiej księgarni ukazuje, jak bogata, różnorodna i inspirująca do dziś pozostaje duchowa spuścizna po urodzonym dwa wieki temu, 5 maja 1818 r., w Trewirze nad Mozelą Karolu Marksie.

Okrągły jubileusz w wielu krajach stał się kolejną dogodną okazją przyjrzenia się życiu oraz teoretycznemu i politycznemu dorobkowi największego krytyka społeczeństwa kapitalistycznego, jakiego wytworzył nowoczesny świat zachodni. W czerwcu 2013 r. na wniosek Niemiec i Holandii na liście UNESCO „Pamięć Świata” – najważniejszych dokumentów wytworzonych przez ludzkość – umieszczono pierwszy tom „Kapitału” oraz napisany przez Karola Marksa wspólnie z Fryderykiem Engelsem „Manifest Partii Komunistycznej”.

Warto przy tej okazji przypomnieć najważniejszą pracę o Marksie i marksizmie napisaną przez polskiego autora w ostatnich dziesięcioleciach. W 1995 r. nakładem Stanford University Press została wydana książka Andrzeja Walickiego „Marxism and the Leap to the Kingdom of Freedom. The Rise and Fall of the Communist Utopia”. W przedmowie do jej polskiego przekładu („Marksizm i skok do królestwa wolności. Dzieje komunistycznej utopii”, PWN, Warszawa 1996) autor konstatował:

[…] Przede wszystkim odnotować muszę zaskakujące wprost ubóstwo intelektualne współczesnej literatury antykomunistycznej w Polsce. Dokumentuje ona obficie zbrodnie komunizmu, ale z reguły ślizga się po powierzchni, prezentując komunistyczną ideologię i staje bezradna wobec jej olbrzymiej i długotrwałej atrakcyjności w wielu krajach świata. Zgadzam się ze stwierdzeniem Ryszarda Legutki (w książce „Etyka absolutna i społeczeństwo otwarte”, Arcana, Kraków 1994 – przyp. red.), że antykomunizm polski „nie obfituje w zbyt wielką ilość przemyśleń” i że „na razie nie zanosi się na eksplozję dzieł analizujących odchodzący w przeszłość fenomen”. Twory współczesnej polskiej ideologii narodowej, liberalnej i konserwatywnej mają, zdaniem cytowanego autora, pewną zadziwiającą cechę: „mimo ognistej frazeologii antykomunistycznej sprawiają wrażenie, jakby pochodziły nie z epoki końca komunizmu, ale z czasów sprzed jego zaistnienia”. Innymi słowy, wielka lekcja komunizmu nie została u nas należycie przemyślana nawet przez tych, którzy mniemają, że przemyśleli ją najlepiej.

marks_3_jn2jpg

Jerzy Szacki uznał „Marksizm i skok do królestwa wolności” za jedną „z najlepszych książek, jakie kiedykolwiek napisano na temat marksizmu, choć napisano ich, jak wiadomo, dużo i niełatwo zaiste coś nowego tu powiedzieć” („Nieudany skok do królestwa wolności”, GW, nr 120, 24-25 maja 1997 r.). Oto fragmenty publikacji zmarłego w 2016 r. socjologa:

[…] W Polsce książka ta jest może nawet bardziej potrzebna niż na Zachodzie, tam bowiem marksizm jest ciągle przedmiotem poważnych studiów, podczas gdy u nas w istocie nie widzi się w nim problemu, z którym należy się intelektualnie uporać. Jako teorii od dawna nie bierze się go serio, redukując całą sprawę do powiększania rejestru głupstw i zbrodni, jakie pod jego znakiem popełniono. […]

Walicki […] pokazuje pomieszanie pojęć, jakie na ogół towarzyszy u nas najbardziej gromkiej krytyce komunizmu. Polega ono zwłaszcza na tym, że utożsamia się z komunizmem realny socjalizm PRL, nie podejmując w ogóle zadania rozrachunku z komunizmem jako ideologią, która w PRL znajdowała się już w stanie rozkładu, jeżeli nawet powoływano się na nią przy uroczystych okazjach i zapewniała ona kawałek chleba iluś tam swoim propagatorom. W rezultacie owego utożsamienia to, co w komunizmie jako ideologii było najbardziej istotne, znika z pola widzenia i nic nie wróży jego intelektualnego przezwyciężenia.

Antykomunistyczna prawica walczy więc raczej z cieniami komunizmu niż z komunizmem samym, co zresztą może oznaczać bezbronność wobec pokus, jakie były w tej ideologii zawarte, w PRL natomiast już nie istniały lub istniały co najwyżej w formie szczątkowej. Charakterystyczne, że niektórzy spośród nieprzejednanych w swoim przekonaniu wrogów komunizmu korzystają np. chętnie z argumentów, jakie on właśnie zwykł kierować przeciwko liberalizmowi, i manifestują charakterystyczną dla niego wrogość wobec gospodarki rynkowej. […]

Nie jest to zatem książka o PRL oraz innych podobnych tworach, które zmierzchu utopii doświadczyły wcześniej aniżeli własnego upadku. Nie jest to książka o tym, co za komunizm pospolicie się dziś uważa, biorąc pod uwagę genealogię, a nie poglądy. To książka o marksistowskim komunizmie, a nie o jego pogrobowcach. […]

Myliłby się wszakże ktoś, kto tę polemikę Walickiego z polskim antykomunizmem (rozpoczętą zresztą wiele lat przed ukazaniem się omawianej książki sporem z nadużywaniem słowa „totalitaryzm”) potraktowałby jako rezultat jakiejś jego opcji „lewicowej”. Nie, Walicki nie jest i nigdy nie był człowiekiem lewicy. Powiedziałbym nawet, że jest najbardziej radykalnym z polskich antykomunistów, uderza bowiem w sam środek komunistycznej ideologii, nie tracąc czasu na walkę z jej PRL-owskimi cieniami. […]

marks_2jpg

Książka Walickiego jest więc radykalną krytyką Marksa – być może najbardziej radykalną spośród tych, które zostały przep
rowadzone ze znajomością rzeczy i środkami naukowej analizy. […].

To podejście jest zgodne ze stosunkiem Karola Marksa do krytyki. W przedmowie do pierwszego tomu „Kapitału” napisał: „Chętnie powitam każdy sąd krytyki naukowej. A wobec przesądów tak zwanej opinii publicznej, której nigdy nie czyniłem ustępstw, hasłem moim pozostają nadal słowa wielkiego Florentyńczyka: Segui il tuo corso, e lascia dir le genti! (Idź swoją drogą, a ludzie niech mówią, co chcą)!". (red.)

fot. Fundacja im. Róży Luksemburg