Tajemnica zielnika Róży Luksemburg

Róża Luksemburg pozostawiła po sobie nie tylko cenione do dziś prace z ekonomii i teorii rewolucji, ale także dzieło szczególne – zielnik. Na szaroniebieskich stronach szkolnych zeszytów umieszczała zasuszone i sprasowane fragmenty roślin.

Zielnik zaczęła tworzyć w maju 1913 r. w Südende, ówczesnej peryferyjnej dzielnicy Berlina, ostatnie karty zapełniła w październiku 1918 r. – zaledwie kilka miesięcy przed śmiercią – w zakładzie karnym we Wrocławiu. Jej kolekcja zajęła w sumie 18 zeszytów. 17 z nich zawiera zbiór roślin, natomiast jeden stanowią „notatki geologiczne i botaniczne”. Zeszyty są datowane, podobnie jak większość umieszczonych w nich wpisów. Róża Luksemburg prowadziła zielnik w języku niemieckim. Jak wynika z jej listów, opisując zasuszone elementy zbioru, korzystała z niemieckojęzycznych przewodników po roślinach, które kazała sobie przesłać do więzienia. Obok nazw niemieckich wpisywała także nazwy botaniczne.

Urodzona 5 marca 1871 r. w Zamościu Róża Luksemburg, która dzieciństwo i wczesną młodość spędziła w niemal pozbawionej zieleni i przeludnionej ponad wszelką miarę Warszawie, od najmłodszych lat marzyła, by zostać botanikiem. W Imperium Rosyjskim nie było miejsca dla kobiet na uczelniach wyższych, zatem po maturze nie pozostawało jej nic innego, jak wyjechać za granicę. W 1889 r. została przyjęta na wydział nauk przyrodniczych uniwersytetu w Zurichu.

W Szwajcarii Róża Luksemburg poznała Leo Jogichesa, który z powodu prześladowań przez władze carskie i groźby wcielenia do wojska potajemnie opuścił rodzinne Wilno. Związek z Leo Jogichesem wpłynął nie tylko na jej życie osobiste, ale i zmianę zainteresowań – porzuciła nauki przyrodnicze dla ekonomii i teorii rewolucji, stając się w ciągu kilku zaledwie lat jednym z najtęższych umysłów europejskiego ruchu robotniczego.

Jednak młodzieńcze marzenie wróciło po latach. W 1915 r. pisała z celi berlińskiego więzienia do Luisy Kautsky: „Przed dwoma laty – o tym nawet nie wiedziałaś – miałam innego bzika: w Südende naszła mnie pasja do roślin, zaczęłam zbierać, wyciskać i spisywać gatunki botaniczne. Przez cztery miesiące dosłownie nic innego nie robiłam, tylko wałęsałam się po polu lub segregowałam w domu i oznaczałam to, co przyniosłam z moich wypraw terenowych”. Podobną relację umieściła w późniejszym liście do Hansa Diefenbacha, także napisanym zza krat: „Jak bardzo jestem zadowolona, że przed trzema (czterema) laty poświęciłam się botanice – jak wszystkiemu: z całym przekonaniem, do końca, całą sobą. Tak bardzo, że straciłam zainteresowanie światem, partią, pracą. W dzień i w nocy towarzyszyła mi ta jedyna pasja przechadzania się i zbierania naręczy roślin na wiosennych polach, a następnie porządkowania ich w domu i wpisywania do zeszytów”.

W więziennych murach, w których Róża Luksemburg spędziła przeszło trzy lata w czasie I wojny światowej, szaroniebieskie zeszyty były jej najwierniejszym towarzyszem. Od sierpnia 1917 r. odsiadywała wyrok we Wrocławiu – mieście, w którym został pochowany Ferdinand Lassalle, jej najważniejszy autorytet polityczny, uosobienie drogi ruchu robotniczego ku pełnej samodzielności i emancypacji. Przy jednej z wklejonych do zielnika roślin napisała, że pochodzi z grobu Lasalle’a. Tego samego dnia rozpoczęła spisywanie słynnych zapisków więziennych – niezwykle wnikliwej i krytycznej oceny rewolucji rosyjskiej.

Zielnik Róży Luksemburg oparł się dziejowym kataklizmom, jest przechowywany w Państwowym Archiwum Akt Nowych w Warszawie (AAN), choć zagadka, w jaki sposób tam trafił, nie została do końca rozwikłana. Prawdopodobnie znajdował się w zbiorach Centralnego Archiwum Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, które zostały przekazane do AAN po samorozwiązaniu PZPR. Jednak aż do wiosny 2009 r. zielnik nie został zarchiwizowany, a tym samym nie był wykazywany w zbiorach.

Sprawa zielnika wypłynęła w 2009 r., gdy niemiecki patomorfolog Michael Tsokos poszukujący śladów DNA Róży Luksemburg (chodziło o identyfikację zwłok kobiety odnalezionych w podziemiach berlińskiego szpitala Charité – M. Tsokos sądził, że mogą one należeć do bestialsko zamordowanej w styczniu 1919 r. rewolucjonistki) zwrócił się do Archiwum Akt Nowych z pytaniem o zielnik – ten trop podpowiedzieli mu znajomi eksperci. Archiwiści Wanda Bieńkowska i Włodzimierz Janowski natrafili w zbiorach na karton z dobrze zachowanymi szaroniebieskimi zeszytami szkolnymi, który przyporządkowali do Róży Luksemburg. 24 czerwca 2009 r. dyrektor AAN udostępnił przybyłemu do Warszawy Michaelowi Tsokosowi zielnik, by ten mógł zabezpieczyć ślady DNA.

Zielnik był częścią spuścizny Róży Luksemburg, którą zarządzali Matylda Jacob i Paul Levi. W latach 30. XX w. dotarł do USA w bagażu krewnych Paula Leviego, którym udało się wyemigrować z faszystowskich Niemiec. Z fragmentarycznych informacji pochodzących z Berlina i Warszawy wynika, że w latach 70. dysponenci zielnika mieli skierować ofertę przekazania go instytucjom w Berlinie, Moskwie, Amsterdamie i Zurychu, jednak nie przejawiły one zainteresowania zbiorem. Wtedy wybór padł na Warszawę
Zbiór roślin Róży Luksemburg trafił do ojczyzny Róży Luksemburg, do Warszawy – miasta, w którym zrodziła się jej botaniczna pasja.

W 1979 r. wiedząca o istnieniu zielnika Annelies Laschitza opisała mniej znaną stronę osobowości Róży Luksemburg w artykule „Róża i jej kwiaty” zamieszczonym w miesięczniku „Das Magazin” ukazującym się w Niemieckiej Republice Demokratycznej: „Roża Luksemburg – namiętnie zbierająca gatunki botaniczne – nie przeszła obojętnie obok łąki, pola, lasu, nie odkrywszy nowej trawy, kwiatów lub drzew. Nawet na samotnych podwórzach wojskowych szpitali, podwórkach sklepowych potrafiła wypatrzeć najdrobniejszą roślinę. W więziennej ciszy – poza studiowaniem nauk społecznych – potrafiła oddać się z podobnym zaangażowaniem naukom przyrodniczym, uprawiając wręcz geografię roślin i zwierząt [...] Ta wielka rewolucjonistka była kobietą wielkich pasji [...] Po malarstwie pojawiła się botanika, w której zatraciła się od maja do lipca 1913 r. Jak w amoku przemierzała łąki, pola i lasy, zbierała rośliny, prasowała je i oznaczała. Zielniki te zachowały się do dziś”.

Zielnik Róży Luksemburg został wydany po raz pierwszy w Polsce w 2009 r. (red.)

fot. Fundacja im. Róży Luksemburg